Podczas gdy w krajach Europy Zachodniej na przełomie lat 50. i 60. ubiegłego wieku, rynek motocyklowy wpadł w głęboki kryzys, firmy przeżywały chude lata lub wręcz padały jak muchy, po naszej stronie "żelaznej kurtyny" sytuacja kształtowała się zgoła inaczej. W krajach obozu socjalistycznego samochód wciąż pozostawał dobrem luksusowym, a producenci motocykli musieli pracować pełną parą, by zaspokoić rosnący popyt.