
Nowy „Master Plan” Tesli miał wyznaczać strategię koncernu, a przypomina bełkotliwy manifest o „zrównoważonej obfitości” i humanoidalnych robotach.
Co kilka lat kierowana przez Elona Muska Tesla publikuje „Master Plany”, czyli zarys strategii produktowej i inżynierskiej na najbliższe kilka lat. Pierwszy „Master Plan” Tesli, opublikowany w 2006 roku, wyznaczał jasny kurs działań firmy – budowa sportowego auta elektrycznego, a następnie stopniowe wprowadzanie coraz tańszych modeli pojazdów. Opublikowany dekadę później plan numer dwa rozwinął tę wizję: obiecywał elektryczne ciężarówki i autobusy, rozwój autonomicznych pojazdów i możliwość tworzenia flot robotaxi. W 2023 roku – w trzecim już manifeście Tesli – Musk stawiał na globalną transformację energetyczną, odejście od paliw kopalnych i masową adopcję czystej energii.
Choć pierwsze trzy Master Plany brzmią ambitnie, to opublikowany właśnie czwarty plan brzmi bardziej jak spis niezrealizowanych wizji Elona Muska przemielony przez generatywną sztuczną inteligencję.
Czwarty Master Plan Tesli to „zrównoważona obfitość”. Czyli adekwatnie nikt nie wie co
Czwarta część Master Plan Tesli została właśnie opublikowana w serwisie X. Odchodząc od tradycji publikacji na stronie Tesli, miliarder opublikował stosunkowo krótki Master Plan – bo zawierający zaledwie 983 słowa, czyli mniej-więcej dwa razy tyle, co ten artykuł – w należącym do siebie serwisie, dzięki modułu umożliwiającego publikację długich postów. Podobnie jak poprzednie Master Plany, czwarty zawiera strategię koncernu na najbliższe lata.
A adekwatnie powinnam powiedzieć: powinien zawierać. Publikacja odeszła od tradycji nie tylko formą, ale i zawartością. Bo zamiast jasno określonych celów i terminów dominują ogólniki o „sztucznej inteligencji”, „robotach humanoidalnych” i modne wśród ekonomistów oraz futurystów hasło „sustainable abundance”, czyli „zrównoważona obfitość”.
„Zrównoważona obfitość” to koncepcja, w myśl której rozwój gospodarczy i troska o środowisko nie wykluczają się wzajemnie, ale wzajemnie się wspierają. Jej głównym celem jest zaspokajanie obecnych potrzeb w sposób, który nie ograniczy szans przyszłych pokoleń.
Mimo to na próżno szukać jasnych deklaracji tego, w jaki sposób Tesla będzie dążyć do „zrównoważonej obfitości”. Dokument pełen jest zdań, które brzmią jak efekt pracy czatbota, któremu zlecono napisanie długiej wypowiedzi na temat przyszłości ludzkości.
„Aby zbudować kwitnące i wolne od ograniczeń społeczeństwo, konieczne jest wytwarzanie zaawansowanych technologicznie produktów, które są przystępne cenowo i dostępne na dużą skalę. Służy to dalszej demokratyzacji społeczeństwa, a jednocześnie podnosi jakość życia wszystkich jego członków. Cechą charakterystyczną merytokracji jest tworzenie możliwości, które pozwalają każdej osobie wykorzystać swoje umiejętności do osiągnięcia wszystkiego, co sobie wymarzy”
– w ten dość enigmatyczny i często tracący sens napisany jest cały Master Plan 4.O ile wcześniejsze plany Tesli – choć często niezrealizowane – zawierały konkretne obietnice w rodzaju modeli samochodów czy infrastruktury energetycznej, o tyle czwarta odsłona skupia się na luźnych wizjach. Pojazdy elektryczne wspomniane są marginalnie, za to dużo miejsca poświęcono robotyce. W treści manifestu brakuje zapowiedzi konkretnych produktów czy działań, a fantasmagorie na temat „zrównoważonej obfitości” i „przyspieszenia wzrostu” przeplatane są wspomnieniami na temat poprzednich dokonań Tesli.
Elon Musk pisze dyrdymały w czasach, kiedy Tesla potrzebuje człowieka twardo stąpającego po ziemi.
Nowy „Master Plan” został opublikowany w niezwykle trudnym dla Tesli okresie – gdy sprzedaż pojazdów firmy spada, konkurencja na rynku pojazdów elektrycznych rośnie, a wizerunek koncernu cierpi z powodu politycznych ekscesów Muska. Zamiast konkretnych rozwiązań, które jakkolwiek poprawiłyby sytuację Tesli – choćby wizerunkowo, dokument serwuje quasi-filozoficzne refleksje o „nieskończonym wzroście” i „robotach uwalniających czas człowieka”.
Tesla to firma, która – jakkolwiek byśmy w tej chwili nie lubili Elona Muska – przyspieszyła transformację rynku pojazdów elektrycznych i zbudowała fundamenty pod świat, w którym EVy na ulicach miast mogą być normą, a nie fanaberią. A mimo to jej plan na przyszłość to zlepek modnych sloganów i enigmatycznych określeń, prawdopodobnie wygenerowany przez czatbota określającego się mianem MechaHitlera.
Może zainteresować cię także: