Od razu pokażę wam pewne podobieństwo. Nowa Kia Sportage przypomina teraz model EV3, który niedawno testowaliśmy w naTemat. Porównajcie sobie wnętrza i zobaczycie, jak bardzo marka zadbała o spójność stylistyki. Podobnie będzie rzecz jasna w EV9.
Nowa Kia Sportage – pierwsze wrażenie
Kia chwali się, iż design jej samochodów powstaje w myśl zasady: "Przeciwieństwa, które się uzupełniają". A bardziej konkretnie, z przodu i z tyłu mamy teraz na przykład nowe zderzaki. Sportage wygląda masywnie, ale ma sporo fajnych detali. To m.in. oświetlenie LED w stylistyce "Star Map" i osłona chłodnicy w kształcie tygrysiego nosa.
Mamy też nowe wzory obręczy kół, które są dostępne w rozmiarach 17-19 cali. Specjalne 19-stki zarezerwowane są też dla wersji GT-Line. Nowa Kia Sportage jest dłuższa od poprzedniczki o 25 mm. Wydłużył się przedni zwis, a długość nadwozia wzrosła do 4540 mm. Szerokość nadwozia to 1865 mm, a wysokość 1645 mm (bez relingów).
Design z zewnątrz wpada w oko, ale najbardziej spodobało mi się, jak ta Kia wygląda w środku. Przede wszystkim, zrezygnowano z piano black, co potrafi być zmorą w wielu autach. Już choćby nie chodzi o wygląd, ale praktyczne zastosowanie.
Poza tym nie brakuje dużych, fizycznych przycisków, które ułatwiają obsługę i zapewniają bezpośredni dostęp do najważniejszych funkcji. Korzystanie z systemu multimedialnego z prostą szatą graficzną to też była przyjemność, choćby podczas jazdy.
Cyfrową łączność zapewniają usługi Kia Connect. Znajdziecie tam platformę Kia Store, która umożliwia zakup dodatkowych funkcji do auta, w tym dostęp do popularnych kanałów na YouTube czy Netflixa, a także gier czy możliwość personalizacji motywów ekranu multimedialnego.
W nowej Kii zapewniono bezprzewodowe połączenie z Apple CarPlay oraz Android Auto. No i coś dla wszystkich audiofila – Sportage może być wyposażony w wysokiej jakości sprzęt audio Harman Kardon.
Co ważne, Sportage ma naprawdę sporo miejsca dla pasażerów w dwóch rzędach. Pojemność bagażnika wynosi do 591 litrów, a po złożeniu oparcia wzrasta do 1780 l. Podłogę bagażnika można umieścić na jednej z dwóch wysokości, co jeszcze upraszcza załadunek.
Dla nowej Kii mamy zelektryfikowaną gamę układów napędowych do wyboru – hybrydowy oraz hybrydowy typu plug-in, ale o nich za chwilę. Na początku klienci mogą wybrać wersję z silnikiem benzynowym o pojemności 1.6 l i mocy 150 KM lub 180 KM. Dostawy aut z tym napędem już się rozpoczęły. Te opcje są dostępne z 6-biegową manualną skrzynią biegów lub 7-biegowym, dwusprzęgłowym automatem.
Potem ofertę uzupełnią kolejne propozycje. W październiku ma to być wspomniana hybryda o mocy 239 KM. Z kolei w grudniu – hybryda plug-in o mocy 288 KM.
Podczas pierwszych jazd w Polsce mieliśmy do dyspozycji na razie tylko pełną benzynę. Wyruszyliśmy w podróż wersją o mocy 150 KM, czyli teoretycznie najskromniejszą.
Średnie spalanie wyszło nam na poziomie 8 litrów, ale później udało się nieco poprawić ten wynik. Kręcąc się po terenie zabudowanym, Kia spalała nieco ponad 7 litrów. Na ekspresówce trzeba przyjąć, iż zużycie zbliży się do ósemki.
Zatankowana pod korek nasza Kia Sportage miała zasięg na około 640 km. Nie spodziewajcie się jednak, iż wersja o mocy 150 KM będzie bardzo dynamiczna. Sprint do setki zajmuje nią prawie 10 sekund, co oczywiście nie jest zaskakujące, ale odczujecie to, gdy akurat trzeba będzie ostrzej ruszyć z miejsca czy podczas wyprzedzania. Maksymalnie ta Kia pojedzie 193 km/h.
A odczucia z jazdy? Przewidywalne. Systemy bezpieczeństwa nie są nadaktywne, może poza ostrzeżeniem, by kierowca zrobił sobie przerwę. Ten dźwięk potrafi być irytujący.
W Kii gwałtownie znajdziecie odpowiednią pozycję za kierownicą, jeżeli macie do 1,85 m wzrostu. Wyższe osoby mogą mieć trochę problem. Nie będziecie jednak narzekać na zawieszenie czy pracę układu kierowniczego. Chociaż chciałbym sprawdzić tego SUV-a jeszcze w innej trasie, gdzie jest bardziej zróżnicowana nawierzchnia.
Warto zaznaczyć, iż znacząco zmieniło się wyposażenie podstawowe poszczególnych wersji. Dla przykładu konfiguracja wyposażenia L otrzymała m.in. tapicerkę materiałowo-skórzaną, elektrycznie regulowane fotele przednie oraz system monitorowania martwego pola widzenia w lusterkach.
Także droższa wersja – Business Line – w standardowym wyposażeniu oferuje m.in. skórzano-zamszową tapicerkę, wentylowane fotele przednie, cyfrowy kluczyk Digital Key 2.0 oraz 10-calowy wyświetlacz Head-Up Display.
Topowa wersja GT-Line standardowo jest teraz wyposażona we wszystko, co Sportage ma do zaoferowania – m.in. system nagłośnienia Harman Kardon, system kamer 360 stopni, monitorowania martwego pola widzenia w lusterkach, rozszerzony o funkcję wyświetlania obrazu na wyświetlaczu centralnym czy fotel kierowcy z pamięcią ustawień.
Ceny 150-konnego modelu z silnikiem benzynowym 1.6 T-GDI w wersji wyposażenia M zaczynają się od 135 500 zł (z manualną skrzynią oraz napędem na przednie koła) i kończą na 202 200 zł za 180-konnego Sportage w wersji GT-Line z silnikiem 1.6 T-GDI, współpracującym z 7-biegową dwusprzęgłową przekładnią i napędem na cztery koła. Dodajmy, iż nasz testowy, doposażony egzemplarz wyceniono na 185 300 zł.
Sportage z hybrydowym napędem o mocy 239 KM, 6-biegową przekładnią automatyczną i z napędem na przednie koła kosztuje, w zależności od wersji, od 165 400 zł (wersja M) do 203 400 zł (wersja GT-Line). Napęd na cztery koła zwiększa cenę o 11 200 zł i jest oferowany do każdej wersji wyposażenia.
Cennik 288-konnej Kii z napędem hybrydowym typu plug-in, z 6-biegową przekładnią automatyczną i po raz pierwszy z napędem na przednie koła startuje od 192 600 zł (wersja M), a kończy się na 230 600 zł (wersja GT-Line). Napęd na cztery koła również jest dostępny do wszystkich wersji wyposażenia. I trzeba za niego dopłacić 11 200 zł.
Więcej relacji zza kierownicy innych ciekawych aut znajdziesz na moich profilach Szerokim Łukiem na Facebooku, Instagramie oraz TikToku.