Tesla bez kierowcy, ale nie bez błędów. Robotaksówka uderzyła w auto

9 godzin temu

W Austin, w amerykańskim stanie Teksas, doszło do niegroźnego, ale symbolicznego incydentu z udziałem w pełni autonomicznego pojazdu Tesli. Model Y, działający w ramach testowej usługi robotaksówek, po zakończeniu kursu z pasażerem uderzył w zaparkowaną Toyotę. Całe zdarzenie zostało zarejestrowane przez YouTubera DirtyTesla.

Na nagraniu widać, jak pojazd wykonuje nieudany manewr wyjazdu z ciemnego zaułka. Zamiast odjechać, przyspiesza i delikatnie ociera się o oponę zaparkowanego auta. Na szczęście nikt nie odniósł obrażeń, a uszkodzenia były nieznaczne. Po chwili interweniował człowiek pełniący funkcję „safety drivera” – monitorującego przejazd – który przejął kontrolę i odjechał autem.

Testy w terenie, błędy w rzeczywistości

Incydent miał miejsce zaledwie dwa tygodnie po starcie testów robotaksówek Tesli w Austin. Firma Elona Muska uruchomiła tam ograniczoną flotę pojazdów obsługiwanych przez system FSD (Full Self-Driving), który ma umożliwiać jazdę bez udziału człowieka. Choć system wciąż wymaga nadzoru, Tesla deklaruje, iż to pierwszy krok ku przyszłości w pełni autonomicznego transportu miejskiego.

Robotaksówka Tesli uderzyła w auto / Źródło: Dirty Tesla, YouTube

To nie pierwsze niepokojące zdarzenie związane z nową usługą. Wcześniej goście testowi zgłaszali, iż robotaksówki zatrzymywały się bez wyraźnego powodu, ignorowały linie drogowe lub zatrzymywały się przy sygnałach świetlnych, które nie były skierowane do nich. Choć wiele z tych incydentów nie zakończyło się kolizją, potwierdzają one, iż technologia nie pozostało w pełni niezawodna.

Robotaksówka Tesli uderzyła w auto / Źródło: Dirty Tesla, YouTube

Kamery kontra lidar – różnice podejść

System FSD Tesli bazuje wyłącznie na kamerach i sztucznej inteligencji. W przeciwieństwie do konkurencyjnych rozwiązań, takich jak Waymo od Google, Tesla zrezygnowała z lidaru i radarów, co było odważną – ale i kontrowersyjną – decyzją. Waymo stosuje kombinację czujników optycznych, radarów i lidaru, co ma poprawiać niezawodność w skomplikowanych sytuacjach.

Co ciekawe, także Waymo nie uniknęło problemów. Firma musiała w 2023 roku wycofać część swojej floty w Phoenix po tym, jak jedno z aut uderzyło w słup telefoniczny. W 2024 roku ogłoszono kolejny dobrowolny recall po tym, jak wykryto tendencję robotaksówek do zderzania się z trudnymi do wykrycia barierami drogowych.

Czy autonomiczne auta są gotowe?

Zdaniem ekspertów, incydenty takie jak ten z Austin to naturalny element testowania nowej technologii. Problem w tym, iż testy realizowane są na prawdziwych ulicach, a nie w zamkniętych środowiskach. Dla części obserwatorów to zbyt duże ryzyko – zwłaszcza iż firmy takie jak Tesla coraz śmielej deklarują gotowość swoich systemów do masowego wdrożenia.

Warto przypomnieć, iż amerykańskie władze wciąż nie zatwierdziły systemu FSD jako w pełni autonomicznego. Tesla sprzedaje go jako „beta”, a użytkownicy muszą wyrazić zgodę na jego testowanie z pełną świadomością ryzyka.

Wnioski: przyszłość czy ślepy zaułek?

Choć robotaksówki budzą nadzieję na zmniejszenie korków i emisji spalin, ich obecny poziom zaawansowania technicznego wciąż pozostawia wiele do życzenia. Przypadek z Austin może być tylko drobnym zgrzytem – albo kolejnym sygnałem ostrzegawczym, iż droga do pełnej autonomii będzie znacznie dłuższa niż obiecywały korporacje.

Na razie jedno jest pewne – technologia przyszłości wymaga nie tylko lepszych algorytmów, ale i więcej pokory.

W pełni autonomiczna Tesla samodzielnie pokonała całą trasę do swojego właściciela
AIMotoryzacjasamochody autonomicznesztuczna inteligencjatesla
Idź do oryginalnego materiału