
Takie samochody zawsze wzbudzają emocje, bo łącza praktyczność z osiągami. Nie są może najlepsze na torach wyścigowych, ale niewielu użytkowników je odwiedza, dlatego ma to drugorzędne znaczenie. Nowy Tiguan R ma więc potencjał, by zostać bardzo poważanym graczem w swoim segmencie.
Nowy Tiguan R – ostatni czy pierwszy?
To pytanie wydaje się niejasne, ale ma związek z koncepcją napędową samochodu. Nie jest jasne, jaki silnik zagości w tym modelu. Nowy Tiguan R może być ostatnim sportowym SUV-em Volkswagena z silnikiem spalinowym lub jednym z pierwszych dysponujących układem w pełni elektrycznym.
Jesteśmy konserwatywnymi fanami motoryzacji, dlatego to oczywiste, które rozwiązanie byłoby dla nas bardziej atrakcyjne. Wiele zależy jednak od sytuacji rynkowej. Krótko mówiąc, za kilka lat wszystko może odwrócić się do góry nogami. Podejrzewamy więc, iż ostateczna decyzja jeszcze nie zapadła.
Opracowywanie kolejnego wcielenia musi jednak już trwać. Być może najlepszym rozwiązaniem byłoby stworzenie kompromisu – na okres przejściowy. Dziś jednak jest za wcześnie, by mieć pewność, co do decyzji koncernu z Wolfsburga.
Kompromis to dobre posunięcie
Nie jest tajemnicą, iż Volkswagen zamierza stworzyć sportową flotę opartą na autach elektrycznych. Najmniejszy model z rodziny ID ma być pierwszym GTI z układem akumulatorowym. To samo czeka wszystkie kolejne wariacje nadwoziowe – w tym „R-ki”.
Nowy Tiguan R nie musi jednak iść w tym samym kierunku – przynajmniej jeszcze nie teraz. Według nas optymalnym rozwiązaniem byłaby wersja hybrydowa, najpewniej typu plug-in. Mieściłaby się w obowiązujących normach emisji, a przy tym oferowałaby bardzo dobre osiągi (przy zachowaniu praktyczności i użyteczności).
Potencjał systemowy takiego zestawu mógłby sięgać 350 koni mechanicznych. Napęd? Na obie osie, rzecz jasna. Inżynierowie musieliby popracować przede wszystkim nad układem jezdnym, by poradził sobie ze zwiększoną masą własną (wynikającą z zastosowania ciężkiej baterii trakcyjnej).
Nowy Tiguan R, a dzisiejszy R-Line
W aktualnej gamie niemieckiej marki jest wersja, która może aspirować do miana tej usportowionej. Oparta na jest na wariantach R-Line i R-Line Plus, co oczywiście ma nawiązywać do tej najbardziej rasowej serii pojazdów Volkswagena.
Nowy Tiguan R-Line posiada dwulitrową jednostkę z rodziny TSI, która generuje 265 koni mechanicznych i 400 niutonometrów. Współpracuje z nią siedmiobiegowa przekładnia DSG, która przekazuje moc na obie osie.

Tak skonfigurowany SUV Volkswagena waży 1773 kilogramy. Osiągi tego wariantu są naprawdę znakomite. Prezentowany model przyspiesza do 100 km/h w zaledwie 5,9 sekundy i rozpędza się do 242 km/h.
Jeżeli chodzi o zużycie paliwa, to wszystko zależy od stylu jazdy. Mając ciężką nogę, nietrudno o zbliżenie się do 12 litrów. Spokojna, normalna jazda (zgodna z przepisami) pozwoli utrzymać średnią poniżej 10 litrów.
Ile kosztuje taki Tiguan? Jak ujawnia cennik, wersja R-Line startuje od 223 290 złotych. Natomiast za R-Line Plus trzeba zapłacić 224 990 złotych. I są to najdroższe propozycje w ofercie tego modelu, choć 193-konny diesel z napędem 4Motion i takim samym wyposażeniem kosztuje zaledwie 1500 złotych mniej.