Kompaktowy SUV z Japonii za 103 900 zł. Hybryda w cenie

6 godzin temu

Ta cena wydaje się wręcz podejrzana, biorąc pod uwagę segment i wyposażenie. Niemniej jednak to autentyczna oferta, którą znajdziemy w polskich salonach. Kompaktowy SUV z Japonii oferuje konserwatywny styl, ale też bardzo rozsądnie skalkulowaną ofertę, która może zainteresować sporą liczbę odbiorców.

Kompaktowy SUV z Japonii – klasyka gatunku

Tak naprawdę choćby w chwili debiutu nie uchodził za wybitnie nowoczesny projekt. To kontynuacja dobrze znanej koncepcji, która przekonuje konserwatywnych odbiorców. Kompaktowy SUV z Japonii nie będzie rywalizował w dziedzinie mocy czy luksusu, ale za to emanuje pragmatyzmem, który jest coraz bardziej pożądany na rynku.

Zadebiutował w 2021 roku, co oznacza, iż jest mniej więcej w połowie swojego stażu. Pod względem konstrukcyjnym jest jednak zbieżny z poprzednikiem, co oznacza, iż pod nieco nowszą skorupą kryje się co najmniej dwunastoletnia technologia. Czy to źle? Wszystko zależy od oczekiwań. jeżeli ktoś oczekuje prostych i sprawdzonych rozwiązań, to chętnie weźmie pod uwagę ten model.

Nowe Suzuki S-Cross – przód

Suzuki S-Cross, bo o nim mowa, wpisuje się w segment C. Potwierdzają to jego wymiary. Prezentowany samochód ma 4300 milimetrów długości, 1785 milimetrów szerokości i 1585 milimetrów wysokości (z relingami dachowymi). Jego rozstaw osi sięga 2600 milimetrów. Jest więc niemal taki sam pod względem gabarytów, jak SEAT Ateca.

Jego stylistykę można określić jako poprawną. Pas przedni z dużymi reflektorami LED i jeszcze większym grillem tworzy całkiem przyjemną całość. do tego dochodzą wstawki zdobiące dolne strefy zderzaka.

Profil ujawnia plastikowe nakładki w czarnym kolorze, lekko opadającą linię dachu i łagodne przetłoczenia. Z kolei tył zdobią duże lampy z szarymi kloszami, które nadają S-Crossowi własną tożsamość stylistyczną. Summa summarum, jest całkiem nieźle.

Konserwatywne wnętrze

W kabinie nie ma specjalnych luksusów czy awangardy, ale za to można liczyć na niemal wzorową ergonomię i bardzo łatwą obsługę. A to akurat zanikające wartości w tych czasach. Kokpit jest przyzwoicie wykonany. To samo można powiedzieć o jego spasowaniu.

Zegary mają prostą formę, co sprzyja czytelności. Dawno nie widzieliśmy w tej klasie tak prostych instrumentów pokładowych. Przed nimi zagościła kierownica z wygodnym wieńcem oraz fizycznymi przyciskami na kierownicy.

Na szczycie konsoli centralnej znajduje się ekran dotykowy odpowiadający za multimedia. To jeden z najmniej zaawansowanych wyświetlaczy na rynku, co nie zmienia faktu, iż działa całkiem sprawnie. Nie ma za wielu nowoczesnych rozwiązań, ale niektórzy uznają, iż to jego zaleta.

Nowe Suzuki S-Cross – wnętrze

Co ważne, projektanci postawili na fizyczny panel klimatyzacji oparty na klasycznych klawiszach i pokrętłach. To ponadczasowe rozwiązanie, z którego nie warto rezygnować. Klienci je doceniają, co nas w ogóle nie dziwi.

Kompaktowy SUV z Japonii oferuje na tyle przestronną kabinę, iż cztery osoby nie będą miały powodów do narzekania. Siedziska są miękkie i nie mają wystarczające rozmiary. W drugim rzędzie można liczyć na odpowiedni kąt pochylenia oparcia. Gwoli ścisłości, bagażnik ma pojemność 430 litrów. To przeciętny rezultat, tym bardziej iż mniejsze Suzuki Vitara oferuje w tym zakresie 375 litrów, czyli kilka mniej.

Co oferuje kompaktowy SUV z Japonii?

Cena wynosząca 103 900 złotych dotyczy wyprzedaży rocznika. Część klientów wychodzi z założenia, iż jeździ się samochodem, a nie datą, dlatego chętnie korzysta z takich promocji. Warto podkreślić, iż rabat względem regularnej oferty wynosi 27 000 złotych.

Wbrew pozorom, choćby bazowa konfiguracja wypada całkiem nieźle. Kompaktowy SUV z Japonii oferuje układ miękkiej hybrydy oparty na silniku benzynowym o pojemności 1,5 litra. Kierowca ma do dyspozycji 116 koni mechanicznych i 138 niutonometrów. Za przenoszenie mocy na przednią oś odpowiada sześciobiegowa przekładnia manualna.

Fakt, nie są to potężne wartości, ale nowe Suzuki S-Cross waży 1290 kilogramów, dlatego i tak można liczyć na akceptowalną dynamikę. Przyspieszenie do setki trwa 12,7 sekundy, a prędkość maksymalna wynosi 175 km/h.

Nowe Suzuki S-Cross – tył

Bardzo dużą zaletą tej miękkiej hybrydy jest skromny apetyt – choćby w stosunkowo dużym samochodzie. Podczas normalnej jazdy w cyklu mieszanym można zmieścić się w 6 litrach, co nie odbiega od pomiarów WLTP.

A co z wyposażeniem? Nosi nazwę Premium i obejmuje m.in.: reflektory Full LED, elektrycznie otwieraną klapę, światła przeciwmgłowe, przyciemnione szyby z tyłu, relingi dachowe, 17-calowe felgi aluminiowe, dotykowy ekran multimedialny, wielofunkcyjną kierownicę, kamerę cofania, przednie i tylne czujniki parkowania, adaptacyjny tempomat i dwustrefową klimatyzację automatyczną.

Biorąc pod uwagę aktualne cenniki licznych konkurentów, to naprawdę bardzo rozsądna oferta. S-Cross może nie imponuje w żadnej z dziedzin, ale dzięki prostej konstrukcji i dopracowaniu w kluczowych kategoriach może być atrakcyjną propozycją dla konserwatywnych fanów motoryzacji. To auto, które nie kryje niespodzianek.

Idź do oryginalnego materiału