Kiedy Bruksela planuje przyszłość bez silników spalinowych, branża motoryzacyjna bije na alarm: obecne limity emisji są nierealne. List do Komisji Europejskiej odsłania skalę wyzwań i napięć wokół polityki klimatycznej.
Surowe cele klimatyczne wyznaczone przez Unię Europejską na lata 2030 i 2035 stają się – zdaniem branży motoryzacyjnej – trudne do osiągnięcia. Organizacje reprezentujące producentów samochodów i dostawców części ostrzegają, iż konieczna jest zmiana strategii, a obecna polityka wymaga pilnej korekty.
Unijne przepisy zakładają, iż od 2035 roku wszystkie nowe samochody sprzedawane w Europie muszą być pojazdami o zerowej emisji CO₂ z rur wydechowych. W praktyce oznacza to zakaz rejestracji aut z silnikami spalinowymi napędzanymi paliwami kopalnymi.
W liście skierowanym do Komisji Europejskiej liderzy Europejskiego Stowarzyszenia Producentów Samochodów (ACEA) oraz Europejskiego Stowarzyszenia Dostawców Motoryzacyjnych (CLEPA) podkreślili, iż Unia nie stworzyła warunków pozwalających na realizację tych założeń.
„Oczekuje się od nas transformacji w warunkach poważnych ograniczeń” – napisali, wskazując m.in. na silną zależność od Azji w zakresie dostaw baterii, rekordowo wysokie ceny energii elektrycznej oraz amerykańskie cła, które osłabiają konkurencyjność europejskich firm.
Przemysł apeluje o bardziej spójne i długofalowe wsparcie po stronie popytu – w tym obniżenie kosztów ładowania, system dopłat do zakupu aut elektrycznych i ulgi podatkowe. Najważniejszym postulatem pozostaje jednak rewizja całej strategii unijnej. „Jest już jasne, iż same kary i wymogi prawne nie wystarczą, by napędzić transformację” – podkreślili sygnatariusze listu skierowanego do Ursuli von der Leyen.
Od wyjątków do przełomu?
Komisja Europejska w przeszłości kilkakrotnie łagodziła przepisy, aby dać producentom więcej czasu i ochronić ich przed gigantycznymi karami za niespełnienie limitów emisji, które obliczane są jako średnia dla całej floty. Już na początku tego roku producenci otrzymali dodatkowy, trzyletni okres przejściowy na osiągnięcie części celów, które pierwotnie miały wejść w życie w 2025 r.
Branża domaga się w tej chwili szerszego zastosowania zasady neutralności technologicznej. W praktyce oznacza to włączenie do polityki transformacyjnej nie tylko aut w pełni elektrycznych, ale także hybryd plug-in, pojazdów z tzw. range extenderami, nowoczesnych silników spalinowych, technologii wodorowych oraz paliw niskoemisyjnych.
Nie jest to zresztą pomysł nowy – już wcześniej Niemcy wywalczyły dla producentów furtkę, umożliwiającą sprzedaż samochodów napędzanych paliwami uznawanymi za neutralne pod względem emisji CO₂.
Teraz cała uwaga branży skupia się na zaplanowanym na 12 września w Brukseli „strategicznym dialogu” z udziałem przedstawicieli Komisji, przemysłu oraz części organizacji społecznych. Producenci nazywają to spotkanie „ostatnią szansą UE na dostosowanie polityki klimatycznej do realiów gospodarczych i geopolitycznych”.