Jeszcze kilka lat temu elektryczne samochody dostawcze traktowano bardziej jako ciekawostkę niż realne narzędzie pracy. Dziś sytuacja wygląda inaczej: na całym świecie, w tym również w Polsce, coraz częściej na drogach pojawiają się furgony i pick-upy zasilane prądem. Nie tylko wpisują się w trendy społecznej odpowiedzialności biznesu, ale dają też wymierne przewagi nad konwencjonalnymi odpowiednikami w codziennej eksploatacji. Przed pełnym wykorzystaniem ich potencjału wstrzymują wielu odbiorców niesprawiedliwe mity. Czas się z nimi rozprawić!
Mit nr 1: Elektryczny dostawczak nie przewiezie tyle, ile spalinowy
Część elektrycznych modeli dostępnych na rynku oferuje ładowność w granicach 700–900 kg. To wartości, które są wystarczające dla miejskich kurierów czy firm serwisowych. Dla bardziej wymagających przedsiębiorców z pomocą przychodzą modele typu Maxus e-Deliver 7, który w zależności od wersji zapewnia do 1 200 kg ładowności i do 8,7 mł przestrzeni. To wynik, który plasuje go w czołówce segmentu i pokazuje, iż elektryczny samochód dostawczy wcale nie musi oznaczać kompromisu w zakresie użytkowości.
Mit nr 2: Zasięg elektrycznych dostawczaków jest za mały
W praktyce większość tras dostawczych w Polsce to przejazdy w promieniu kilkudziesięciu kilometrów od bazy, do tego realizowane na stałej, powtarzalnej trasie, po której cała flota wraca na noc w jedno miejsce. To idealny scenariusz użytkowania samochodu elektrycznego, który pozwala wykorzystać go w najbardziej wydajny sposób, wliczając w to ładowanie na własnym terenie.
Elektryczne samochody dostawcze sprawdzą się jednak nie tylko w takich warunkach. Coraz więcej modeli oferuje też realne zasięgi w granicach 250–350 km w cyklu mieszanym. Specjalizujący się w innowacyjnych układach napędowych Maxus wyznacza trendy i w tym zakresie: modele tej marki wykraczają poza standardowe potrzeby flot miejskich i pokazau, iż niepewność „za krótkiego zasięgu” odeszła już do przeszłości. Model e-Deliver 7 według norm WLTP w cyklu miejskim może przejechać choćby 542 km na jednym ładowaniu.
Mit nr 3: Elektryczny dostawczak długo się ładuje
Czas ładowania zależy od wielu czynników: w praktyce głównie od infrastruktury. Przy korzystaniu z domowych gniazdek faktycznie trzeba liczyć się z dłuższym postojem. Jednak na stacjach szybkiego ładowania DC wiele modeli pozwala uzupełnić energii od 20 do 80% (optymalny poziom w trasie) w czasie poniżej godziny.
W przypadku modeli Maxusa proces ten skracać się do około 40–43 minut (w zależności od modelu i wersji akumulatora). W praktyce: podczas jednej przerwy obiadowej naładuje się i auto, i kierowca!
Mit nr 4: Elektryki są dobre tylko dla kurierów miejskich
Choć miasta to naturalne środowisko dla e-dostawczaków, ich rola stopniowo rośnie również poza aglomeracjami. Coraz większe zasięgi, możliwość holowania przyczep i różnorodność nadwozi sprawiają, iż elektryczne vany zaczynają pojawiać się także w logistyce regionalnej i branżach wymagających większej elastyczności.
Dobry przykład takich zastosowań w polskich realiach stanowi Maxus e-Deliver 9. Z przestrzenią ładunkową sięgającą 13 mł i zasięgiem ponad 471 km (według niezależnej normy WLTP), bez problemu sprawdzi się zarówno w codziennych dostawach w mieście, jak i w dłuższych trasach między oddziałami czy magazynami.
Elektryczny samochód dostawczy w Twojej flocie: czas na fakty
Wybor samochodu dostawczego z napędem elektrycznym to nie tylko kwestia ekologii czy wpisania się w politykę zeroemisyjności. To także realne, codzienne udogodnienia dla przedsiębiorców. Elektryczne auta użytkowe oznaczają niższe koszty eksploatacji – serwis i zużycie podzespołów są z reguły tańsze niż w przypadku pojazdów spalinowych.
Zgodnie z obowiązującą niezmiennie Ustawą o elektromobilności, w wielu polskich miastach kierowcy elektrycznych aut dostawczych mogą liczyć również na szereg przywilejów: bezpłatne parkowanie i korzystanie z buspasów, co znacząco skraca czas przejazdów po centrum w godzinach szczytu.
Korzyści wynikające z wyboru napędu elektrycznego są długofalowe: z każdym rokiem będą tylko rosły za sprawą rozwoju Stref Czystego Transportu, które już dzisiaj mają realny wpływ na koszty i komfort eksploatacji samochodów w centrach polskich miast.
Zmniejszanie emisji w transporcie wpisane jest w agendę ogólnoeuropejskiej polityki, ale coraz częściej pojawia się również dobrowolnie w strategiach społecznej odpowiedzialności biznesu polskich firm. Elektryczne samochody dostawcze w takim kontekście przestał już być ciekawostką, a stały się realnym wyborem w działalności biznesowej. Już dziś możesz z ich pomocą zyskiwać przewagę nad konkurentami: tak w wymiarze wizerunkowym, jak i czysto ekonomicznym.
Jak widać z powyższej analizy Maxusa, wiele mitów na temat elektrycznych samochodów dostawczych – od niskiej ładowności po zbyt mały zasięg – nie znajduje potwierdzenia w danych. Szczególnie w przypadku wiodących producentów, specjalizujących się w rozwiązaniach tego typu.
Obecna na polskim rynku od 2022 r., należąca do koncernu SAIC marka Maxus dysponuje największą gamą elektrycznych samochodów dostawczych na polskim
rynku: obejmuje ona aż pięć modeli, przez kompletny przekrój wielkościowy furgonów (modele e-Deliver 3, e-Deliver 5, e-Deliver 7 i e-Deliver 9), po pierwszego na rynku europejskim elektrycznego pick-upa z napędem 4×4: Maxusa eTerron 9.