SUV Chery ma pozamiatać. Oferuje 428 KM w cenie Skody Kodiaq

2 tygodni temu

Niewykluczone, iż to najważniejszy model tego producenta – przynajmniej z perspektywy wizerunkowej. Może osiągnąć sukces, jeżeli wszystkie zapowiedzi uda się potwierdzić w warunkach rzeczywistych. Duży SUV Chery z pewnością ma potencjał, ale w tym segmencie nie brakuje doświadczonych i zasłużonych konkurentów. Misja będzie więc trudna.

Duży SUV Chery jeszcze w tym roku

Ten potężny koncern coraz śmielej rozkłada skrzydła nad Wisłą. Omoda i Jaecoo przetarły szlak, by marka-matka mogła spokojnie podążać we adekwatnym kierunku. Duży SUV Chery jest tego dobrym przykładem. Łączy modne nadwozie z praktycznością i bardzo ciekawym układem napędowym.

Nosi nazwę Tiggo 9 i jest największym przedstawicielem oferty produktowej. Wśród jego potencjalnych rywali znajdą się Toyota Highlander, Skoda Kodiaq i Volkswagen Tayron. Brak ugruntowanej pozycji nie oznacza problemów. Polacy coraz chętniej odwiedzają chińskie salony i porównują dotychczasowe oferty do nowości. Nierzadko na korzyść pojazdów z Państwa Środka.

Chery Tiggo 9 – przód

Co ważne, na debiut rynkowy tego samochodu nie trzeba będzie długo czekać. Jak podał polski oddział PR-u Chery, pierwsze egzemplarze mogą zjechać do kraju już pod koniec listopada tego roku. Podejrzewamy, iż podaż nabierze rozpędu zimą.

O potencjale związanym z praktycznością tego auta mogą świadczyć już same gabaryty. Tiggo 9 ma 4810 milimetrów długości, 1925 milimetrów szerokości i 1741 milimetrów wysokości. Jego rozstaw osi to 2800 milimetrów. Mówimy więc o modelu orbitującym między segmentami D i E.

Obiecująca hybryda

Układ napędowy jest w tym segmencie niezwykle ważny. Duży SUV Chery bazuje na architekturze T2X, z którą zintegrowano doładowany silnik benzynowy T-GDI o pojemności 1,5 litra. Wspierają go dwie jednostki elektryczne oraz trzystopniowa przekładnia automatyczna.

Potencjał systemowy tego trio to aż 428 koni mechanicznych. Zgodnie z informacjami przekazanymi przez producenta, Tiggo 9 potrafi przyspieszać do 100 km/h w 5,4 sekundy, co oczywiście robi duże wrażenie.

Chery Tiggo 9 – tył

Dla licznych użytkowników jeszcze ważniejszy będzie akumulator trakcyjny. Ma pojemność 34,46 kWh, co przekłada się na 147 kilometrów zasięgu EV. W wielu przypadkach będzie więc można ładować auto zaledwie raz w tygodniu, by używać wyłącznie elektryczności.

Producent podaje, iż ładowanie DC od 30 do 80 procent może zajmować 18 minut. Co ważne, po rozładowaniu baterii, auto przechodzi w tryb HEV (samoładujący) i pozwala utrzymać zużycie na poziomie 7 litrów.

Zasięg łączny wynosi 1050 kilometrów, co w dużym aucie z napędem na obie osie wydaje się optymalnym rezultatem. Podsumowując, zapowiada się naprawdę dobrze i warto będzie sprawdzić ten pojazd w lokalnych warunkach.

Chery Tiggo 9 ma trzy rzędy i dobrą cenę

Kokpit w prezentowanym modelu przypomina nowe projekty innych producentów. Krótko mówiąc, korzysta z aktualnej mody na minimalizm. Główny instrument to dotykowy ekran multimedialny wystający poza obrys podszybia. Za jego pośrednictwem obsługuje się również klimatyzację. Pod nim, niczym w Porsche Panamera, znajdują się dysze nawiewu – tuż przy tunelu środkowym.

Kierownica ma u dołu spłaszczony wieniec, co nadaje jej odrobinę sportowego sznytu. Wydaje się, iż na ramionach dysponuje dotykowymi przyciskami. jeżeli tak, to już można założyć, iż te fizyczne byłyby lepsze.

Chery Tiggo 9 – wnętrze

Zegary są oczywiście cyfrowe. Poziomem czytelności nie ustępują europejskiej konkurencji. Praktycznie taki sam instrument, tyle iż z innymi grafikami, znajdziemy w mniejszych autach tego samego producenta.

Co ważne, nowy SUV Chery dysponuje trzema rzędami siedzeń dla siedmiu osób. Podczas wykorzystywania wszystkich miejsc, bagażnik oferuje skromne 143 litry. Konfiguracja pięcioosobowa może powiększyć jego możliwości do 819 litrów. Z kolei złożenie kanapy pozwoli na uzyskanie 2065 litrów.

Bazowe wyposażenie tego samochodu jest oczywiście bogate – jak przystało na chińską ofertę. Ile więc kosztuje Tiggo 9? Za dużą hybrydę generującą 428 koni mechanicznych trzeba zapłacić 209 900 złotych. I to nie jest dużo, skoro benzynowy Kodiaq o mocy 265 koni mechanicznych startuje od 235 100 złotych. Za 193-konnego diesla w tym modelu trzeba zapłacić około 200 tysięcy złotych.

Azjatyckie auto jest więc dużo mocniejsze, potrafi pokonać pokaźny dystans w trybie elektrycznym, a do tego zapewnia większe wnętrze. ma zatem argumenty, by stawić czoła renomowanym graczom ze Starego Kontynentu.

Idź do oryginalnego materiału