Pierwsze skojarzenie z tym samochodem jest oczywiste. Capri to legenda, ale rozgrzewa serca przede wszystkim starszych kierowców. Dla młodszych to może być auto z filmów lub plakatów. Nowy elektryczny Ford Capri jest w gamie producenta pomiędzy Explorerem EV i Mustangiem Mach-E.
Ford Capri w kolorze Vivid Yellow. Jak wygląda?
Czy ogólne rysy nawiązują do tego legendarnego Capri? Oceńcie sami. Dla mnie to zupełnie nowe otwarcie, chociaż nie ma sensu się o to kłócić. Wizualnie Capri mi się podoba i miałem identyczne wrażenie już podczas pierwszych jazd tym autem na początku roku.
Samochód powstał na platformie MEB, opracowanej dla elektrycznych crossoverów Audi, Skody czy Volkswagena. W skrócie: bazą dla nowego Capri jest Volkswagen ID.4 oraz ID.5. Nie będziemy tu jednak bawić się w głębokie porównania, bo moim zdaniem Ford ma swój unikalny charakter.
Wnętrze Capri zdominowane jest przez pionowy ekran, albo po prostu... 14,6-calowy, ruchomy tablet. Od niektórych podobieństw z VW nie da się uciec, ale wizualnie to drobiazgi, jak choćby przełącznik zmiany biegów przy kierownicy. To w sumie jeden z tych elementów, który zaprojektowałbym kompletnie inaczej.
W Fordzie jest mnóstwo miejsca – w dwóch rzędach siedzeń. Zabierasz nim komplet pasażerów w długą podróż i nikt nie powinien narzekać, iż brakuje przestrzeni na kolana czy nad głową. Na komfort w środku nie wpłynęła choćby lekko opadająca linia dachu, która wizualnie wygląda świetnie.
Trudno narzekać na komfort z pozycji kierowcy, bo projekt kokpitu jest naprawdę przemyślany. Materiały użyte do wykończenia wnętrza też nie sprawiają wrażenia, iż wszystko odbyło się w myśl cięcia kosztów. Znajdziecie trochę plastiku i twardego tworzywa, które będzie wyczuwalne pod palcami, jednak wizualnie w środku Capri po prostu się broni.
Bagażnik w tym Fordzie ma 567 l pojemności – to też jego najważniejszy atut, jeżeli chodzi o planowanie wyjazdów większą ekipą. Auto ma bezdotykową i elektrycznie sterowaną klapę.
Kluczowy podczas mojego testu był napęd, który chciałem trochę dłużej sprawdzić podczas miejskiej jazdy. I już wiem, iż po pierwsze, najmocniejsza wersja Capri o mocy 340 KM to w zasadzie... przesada. Do tego mamy 545 Nm momentu obrotowego i napęd 4x4. Ford startuje do setki w nieco ponad 5 sekund, co oczywiście robi piorunujące wrażenie. Jak to w elektryku – moc dostępna jest błyskawicznie po dociśnięciu pedału, więc efekt wbicia w fotel gwarantowany.
Spojrzałbym jednak bardziej z perspektywy kogoś, kto kupi elektryka z takimi osiągami. Jasne, te parametry są świetne. Szczególnie iż mówimy o aucie, które waży ponad dwie tony i ma bardziej geny rodzinnego wozu niż sportowca. Moc traktowałbym tu jednak jako dodatkowy profit, a nie regułę do jazdy na co dzień. Według mnie Capri nie prowokuje do zadziornych reakcji, kiedy przemieszczacie się nim na co dzień z punktu A do B. Fajnie mieć jednak z tyłu głowy, iż na przykład podczas wyprzedzania czy zmiany pasa, da się to zrobić błyskawicznie.
Ford Capri – zużycie energii
Najpierw przypomnę wam, jak to wyglądało podczas mojej pierwszej przygody z Capri, kiedy jeździłem w styczniu w zimowych warunkach (również wersja AWD o mocy 340 KM). Po przejechaniu ok. 150 km komputer pokazał wtedy zużycie 20,4 kWh/100 km. I na pewno dałoby się poprawić ten wynik, bo momentami przemieszczałem się bardziej dynamicznie. Podczas spokojnej jazdy Capri zużywał około 18 kWh. Przy autostradowej prędkości podskoczyło do prawie 23 kWh.
A jak to było w Warszawie, podczas czerwcowej pogody? W zasadzie udało mi się powtórzyć wyniki ze stycznia, chociaż przyzwyczaiłem się, iż trudno mi było zejść poniżej 19-20 kWh. Mniej więcej tyle komputer pokazał mi również w momencie, kiedy na chwilę wyjechałem na ekspresówkę. Autostradowa prędkość to około 24 kWh.
Nasz testowy Capri miał baterię o użytecznej pojemności 79 kWh i zasięg około 560 km według normy WLTP. jeżeli przyjmiemy, iż średnie zużycie wyniesie około 20,5 kWh, przekroczenie granicy 400 km zasięgu przy stylu bardziej "eko" nie powinno być problemem. Nie mówimy tu oczywiście o sytuacji, kiedy na przykład przez 100 km będziecie jechać z autostradową prędkością – wtedy bliżej do bariery 300 km. Dodajmy, iż maksymalna moc ładowania to bardzo przyzwoite 185 KW.
Jedno jest pewne – z elektrycznym Capri nie musicie być uwiązani w mieście. Możliwości tego elektryka pozwalają wyjechać w trasę i szczerze mówiąc... to auto jest stworzone, by ruszyć nim w dłuższą podróż. Na pewno nie szukałbym w tym Fordzie sportowych emocji, mimo iż jego osiągi wywołują dreszczyk emocji. Capri prowadzi się podobnie jak ID.5. Porównałem go także do nowej Skody Enyaq, którą jeździłem praktycznie równolegle z Fordem. Auto z czeskiej stajni wydawało mi się bardziej "kanapowe".
Ile kosztuje Ford Capri?
Jeśli weźmiemy pod uwagę opcję o mocy 340 KM i z napędem na wszystkie koła, to będzie wydatek minimum 220 700 zł. Doposażona wersja "Premium" to kolejne 10 tys. zł więcej. Tak naprawdę najbardziej patrzyłbym tutaj na pojemność baterii, bo moim zdaniem jedyny słuszny wybór to propozycje 77 lub 79 kWh. Wersja 52 kWh to typowo miejskie rozwiązanie, które w przypadku tego auta trochę przestaje mieć sens.
Capri to dla mnie przede wszystkim ładnie narysowany elektryk. Jego główne atuty to przestronne wnętrze i napęd, który w testowanej przez nas wersji dosłownie przerasta oczekiwania. Nie przeszkadza mi techniczne pokrewieństwo z Volkswagenem, bo Ford uniknął efektu kopiuj-wklej.
Problemem Forda może być tylko brak odpowiedniego "haczyka", by skutecznie rozpychać się na rynku. Sentyment do kultowego Capri to trochę za mało, nawet, by przekonać starszych kierowców. Ale jeżeli uwzględnimy dopłaty do elektryków i dostępne rabaty marki na ten model, niektórzy mogą mieć dylemat. A już największy ból głowy przeżyją ci, którzy wcześniej zapatrzyli się na elektryczne Volkswageny.