Polacy rzucili się na chińskie samochody. Jednak wbrew pozorom to nie europejskie marki mogą czuć się najbardziej zagrożone

4 godzin temu

Chińskie samochody przekonują coraz mocniej polskich klientów. Pisaliśmy już, iż tylko w tym roku liczba ich rejestracji przekroczył 10 000 egzemplarzy. To niemal tyle samo co w całym zeszłym roku. Wiele mówi się, iż ta ekspansja przetrzebi europejską motoryzację. Jednak patrząc na aktualne liczby, to więcej powodów do zmartwieniem mają inni producenci spoza Starego Kontynentu.

Z danych zebranych przez Samar wiemy, iż od stycznia do kwietnia 2025 r. chińskie samochody zarejestrowano w Polsce dokładnie 10 253 razy. To przekłada się na 5,4-procentowy udział w rynku, w czym największa zasługa marek MG (4 224 szt.), Omoda (1 758 szt.), Jaecoo (1 663 szt.), BAIC (1 260 szt.) czy BYD (855 szt.). W samym kwietniu udział brandów z Państwa Środka wyniósł 6,8 proc., co jest kolejnym rekordem. Jednak w samym województwie lubuskim ten udział wyniósł aż 11,6 proc.

MG HS. // fot. materiały prasowe

Europejskie marki to przez cały czas ponad połowa rynku osobówek w Polsce

Ekspansja chińskich aut jest zatem dynamiczna, a kolejne marki już uruchamiają sprzedaż. W opinii publicznej często słyszy się, iż tanie auta z Chin dobiją europejską motoryzację. Jak to twierdzenie przekłada się na polski rynek? W praktyce o marki pochodzące z Europy nie ma się co aż tak martwić. Od stycznia do kwietnia 2025 r. europejskie brandy odpowiadały za 53,1 proc. rejestracji aut osobowych.

Skoda Octavia. // fot. materiały prasowe

Jest zatem z czego spadać, zwłaszcza w przypadku koncernu Volkswagena. W rankingu europejskich marek w Polsce całe podium zajmują brandy z tej grupy, kolejno: Skoda (18 564), Volkswagen (13 707) i Audi (10 543). Sporo rejestracji notują też BMW (9 562), Mercedes (8 789), Volvo (7 211), Dacia (6 540) czy Renault (6 414). Jednak tacy producenci jak Cupra (3 999), Peugeot (3 340), Opel (2 605) i Citroen (2 421) już są słabsi od MG. Natomiast SEAT (1 623) przegrywa dodatkowo z Omodą i Jaecoo.

Chińskie samochody kradną klientów japońskich dealerów?

Jednak z danych Samaru wynika, iż to nie europejskie marki notują największy odpływ udziału w rynku. Większy problem mają marki japońskie, które po 4 miesiącach mają 26,3 proc. udziału. Tak dzieje się w większości województw, a najświeższe dane z początku maja są wręcz alarmujące. O ile ma z czego schodzić dominująca w Polsce Toyota (31 607), a Lexus (6 068) i Nissan (4 525) rosną, to takie Suzuki (2 809), Honda (1 891), Mazda (1 888), Subaru (499) i Mitsubishi (462) mogą odczuć to zdecydowanie mocniej.

Toyota GR Yaris. // fot. materiały prasowe

Jeśli tempo ekspansji chińskich marek nie wyhamuje, to choćby koreańscy producenci mogą być w ich cieniu. Co prawda Kia (10 958) i Hyundai (9 717) to czołowe brandy na naszym rynku, ale oprócz nich pozostało tylko Ssangyong/KGM (1 041), co sprawia, iż mają 11,5 proc. udziału. To rezultat, który jest w zasięgu Chińczyków, którzy zresztą często wskazują, iż ich celem w Polsce są wyniki dwóch czołowych koreańskich marek.

Kia EV6. // fot. materiały prasowe

Z kolei już teraz chińskie marki mają większy udział niż producenci pochodzący z USA (3,7 proc.). Oszem, taki Ford (4 931) przez cały czas ma więcej rejestracji choćby od MG. Jednak Tesla (1 102) i Jeep (972) są już za chińskim Top 4. O wynikach Chevroleta (5) i RAM-a (2) choćby nie ma co wspominać. Razem mają ich mniej niż takie egzotyki jak Rolls Royce czy Alpine (po 11).

Ford Puma Gen-E. // fot. materiały prasowe
Idź do oryginalnego materiału