Nissan Juke 2024 1.6 Hybrid 143 KM N-Sport | TEST

moto-przestrzen.pl 11 godzin temu

W zeszłym roku Nissan Juke doczekał się liftingu, który przyniósł powrót żółtego koloru nadwozia, odświeżone wnętrze a także nową wersję wyposażenia N-Sport. Czy to wystarczy, aby japoński crossover wciąż wzbudzał zainteresowanie i rywalizował z chińskimi konkurentami? Sprawdzamy to w teście hybrydowego Nissana Juke w kultowym lakierze i nowej wersji wyposażenia N-Sport.

Juke przykuwa uwagę

Wizualnie Nissan Juke to jeden z najciekawszych modeli w segmencie, który pomimo upływu lat wciąż wyróżnia się na ulicach i zwraca na siebie uwagę. Z zewnątrz zmiany są symboliczne, ale najważniejsze, iż Nissan zdecydował się przywrócić żółty lakier nadwozia, który dostępny był w pierwszej generacji japońskiego crossovera. Oczywiście nie jest to dokładnie ten sam kolor, gdyż różni się odcieniem i jest nieco jaśniejszy, ale dzięki temu Juke ma być bardziej wyrazisty i nowoczesny.

Co interesujące nie jest to lakier standardowy i wymaga dopłaty 3 000 złotych. Trochę szkoda, bo to idealny kolor do Juke, więc już na starcie trzeba dorzucić kilka tysięcy, ale naprawdę warto. Tym bardziej, iż z żółtym lakierem świetnie współgra czarne wykończenie dachu, lusterek, nadkoli, słupków czy grill. W odświeżonym modelu pojawiły się również nowe wzory obręczy kół a w prezentowanej odmianie N-Sport już w standardzie dostajemy 19-sto calowe obręcze z czarnym wykończeniem. Naszym zdaniem całość prezentuje się rewelacyjnie.

Poza tym to stary dobry Nissan Juke, który wygląda zadziornie i nieco kontrowersyjnie. Z przodu uwagę zwraca rozbudowana atrapa chłodnicy z wypełnieniem w kształcie klastra miodu, wąskie światła do jazdy dziennej przechodzące w chromowane listwy a także okrągłe reflektory w technologii LED.

Sylwetka Nissan Juke zawsze bardzo się nam podobała. Stosunkowo długa maska, napompowane nadkola z dużymi kołami i wyraźnie opadająca linia dachu sprawiają, iż Juke wydaje się nieco większy niż w rzeczywistości. W tylnej części wciąż mamy dokładnie takie same lampy, ale mamy wrażenie, iż w wersji N-Sport pojawił się nieco zmieniony spojler dachowy. Do tego dochodzą delikatnie zmienione emblematy, ale to jedynie lekka kosmetyka.

Odświeżony Juke różni się od poprzednika jedynie detalami, ale największą robotę robi żółty kolor nadwozia, który świetnie kontrastuje z czarnymi elementami. Stylistyka wciąż jest odważna i to naprawdę może się podobać.

Pod względem wymiarów nie zmieniło się absolutnie nic. Nissan Juke mierzy 4210 mm długości, 1800 mm szerokości, 1595 mm wysokości a rozstaw osi wynosi tutaj 2636 mm. Rywalami japońskiego crossovera są Seat Arona (4154 mm), Ford Puma (4226 mm), Renault Captur (4239 mm) czy Suzuki Vitara (4185 mm).

Wyraźnie odświeżone wnętrze

Zauważalne zmiany zaszły we wnętrzu. Przeprojektowana konsola centralna z całkowicie nowymi nawiewami została zwrócona w stronę kierowcy. Pojawił się większy ekran systemu multimedialnego, natomiast przed kierowcą wreszcie mamy wirtualny kokpit znany z pozostałych modeli japońskiej marki. Poza tym mamy nowe lusterko wsteczne, większy schowek, zmieniony podłokietnik a także bardzo interesujący dekor w kształcie bumerangu wykończony żółtą alcantarą. Zmiany nie są rewolucyjne, ale wyraźnie odświeżyły wnętrze i wyraźnie widać różnice względem modelu przedliftowego.

Nieźle wypadają również materiały wykończeniowe, chociaż trzeba pamiętać o tym, iż mamy do czynienia z przedstawicielem segmentu B, więc trochę twardych plastików też tutaj znajdziemy. Z plusów mamy sporo elementów wykończonych skórą ekologiczną i ozdobionych żółtymi przeszyciami, które wprowadzają do wnętrza nieco ożywienia. Mamy bardzo ładne wstawki z żółtej alcantary na desce rozdzielczej oraz pięknych fotelach ze zintegrowanymi zagłówkami i wbudowanymi głośnikami.

Wygląda to naprawdę bardzo ciekawie, ale nie wszystko nam się podoba. Tunel środkowy to nawiązanie do poprzedniej generacji, ale dlaczego wykończono go piano black? Wyglądałoby to zdecydowanie lepiej gdyby tunel pokryto żółtym lakierem, dokładnie tak jak było to w poprzedniku. Zresztą piano black jest tutaj zdecydowanie zbyt dużo.

Znane i sprawdzone multimedia

Nowością jest system info-rozrywki z 12,3-calowym ekranem, który nie jest przesadnie rozbudowany i działa bardzo sprawnie. To dokładnie ten sam system, który znajdziemy w najnowszym Nissanie Qashqai, więc mówimy o bardzo dopracowanym i intuicyjnym systemie. Naprawdę trudno się do czegoś doczepić. Zwłaszcza, iż w przeciwieństwie do elektrycznego Nissana Ariya, tutaj Android Auto i Apple CarPlay łączą się bezprzewodowo.

Podobna historia jest z wirtualnymi zegarami, które są świetnie znane z pozostałych modeli japońskiej marki, ale po raz pierwszy są dostępne w Juke. Mają bardzo fajne grafiki, spore możliwości personalizacji i są bardzo proste w obsłudze.

Jeśli mówimy o multimediach to warto wspomnieć o Bose Personal Sound składającym się z 10 głośników, w tym dwóch głośników UltraNearfield wbudowanych w zagłówki. Fajny bajer za pomocą którego mamy mieć wrażenie bardziej przestrzennego dźwięku, ale nie jest to raczej coś do czego specjalnie byśmy dopłacali. W prezentowanej wersji N-Sport jest to standard.

I wciąż przyjemna ergonomia

Na plus wypada również ergonomia, która przy okazji liftingu nie pogorszyła się. Wciąż mamy wiele fizycznych przycisków, które mają odpowiednie rozmiary i są logicznie pogrupowane. Jedyny problem dotyczy panelu klimatyzacji. Mamy nowy kształt nawiewów a panel został osadzony nieco głębiej, więc korzystanie z niego nie jest najbardziej wygodne, bo z jednej strony musimy sięgać do niego nieco dalej a z drugiej strony nawiewy przeszkadzają w obsłudze pokręteł. Ktoś tego nie przemyślał.

Na szczęście to jedyne zastrzeżenie jakie mamy do ergonomii. Poza tym obsługa poszczególnych funkcji jest bardzo przyjemna a wnętrze jest bardzo dobrze rozplanowane. Przy okazji liftingu zwiększono schowek przed pasażerem, który ma w tej chwili pojemność aż 7,8 litra. W powiększonym podłokietniku mamy niewielki schowek. Do tego dochodzi półka z ładowarką na tunelu środkowym, dwa cupholdery a także umiarkowanie pojemne kieszenie w drzwiach.

W każdej wersji dostajemy zestaw portów USB (1 x typu A i 1 x typy C) z przodu i z tyłu, a także gniazdo 12V, które znajdziemy pod panelem klimatyzacji. Poza bazową odmianą Acenta, wszystkie pozostałe są w standardzie wyposażone w ładowarkę indukcyjną.

Typowy crossover segmentu B

Przednie fotele nie tylko wyglądają fantastycznie, ale są też wygodne. Mają bardzo dobre podparcie boczne, są dobrze wyprofilowane a szeroki zakres regulacji ułatwia znalezienie optymalnej pozycji za kierownicą. Fajnie, iż możemy obniżyć fotel naprawdę bardzo nisko i poczuć się trochę jak w aucie sportowym, ale szkoda, iż nie dostaniemy tutaj regulacji odcinka lędźwiowego. Na plus wypada również nowy podłokietnik a minusem jest dość ograniczona widoczność.

Na tylnej kanapie wygodnie usiądzie dwóch dorosłych pasażerów, choć najlepiej jeżeli będzie to miejsce zarezerwowane dla dzieciaków. Niestety z tyłu nie znajdziemy zbyt wielu udogodnień a jedynymi są niewielkie kieszenie w drzwiach a także złącza USB. Szkoda, iż przy okazji liftingu nie pojawiły się dodatkowe nawiewy.

Bagażnik w zwykłym Nissanie Juke ma pojemność 422 litrów, ale w wersji hybrydowej mamy tylko 354 litry. To mniej więcej tyle samo co w hybrydowym Renault Captur, ale we francuskim crossoverze mamy przesuwną kanapę, więc w razie potrzeby możemy powiększyć przestrzeń bagażową. Może nie jest to rekordowa wartość, ale na co dzień w zupełności wystarcza a jeżeli potrzebujecie więcej miejsca to zawsze można pomyśleć o wyjęciu koła zapasowego.

Pod maską bez zmian

Nie zmieniła się gama silnikowa. W ofercie wciąż mamy trzycylindrowego benzyniaka o pojemności 1.0 litra i mocy 114 KM, który dostępny jest z sześciobiegowym manualem lub siedmiostopniowym automatem, a także hybrydę. To konstrukcja Renault znana z takich modeli jak Clio E-Tech czy Captur E-Tech, która na podstawie mariażu jest stosowana również w Juke.

Do napędzania Nissana Juke Hybrid służy wolnossący benzyniak o pojemności 1.6 litra o mocy 94 KM i momencie obrotowym 148 Nm, silnik elektryczny o mocy 49 KM i momencie obrotowym 205 Nm oraz rozrusznik o mocy 20 KM. Łącznie daje to moc 143 KM, energia gromadzona jest w akumulatorze o pojemności 1.2 kWh a przeniesienie napędu odbywa się przy współpracy z wielotrybową skrzynią biegów.

Brzmi to dość skomplikowanie, ale jest to już dość dobrze znana konstrukcja, którą wielokrotnie opisywaliśmy. jeżeli chcielibyście wiedzieć o niej nieco więcej to odsyłamy Was do naszych poprzednich testów a my przechodzimy do wrażeń z jazdy hybrydowym Juke.

Jak to jeździ?

Pomimo sportowego designu Nissan Juke Hybrid nie jest samochodem dla kierowców szukających sportowych wrażeń. Przyspieszenie do setki w czasie 10,1 sekundy i prędkość maksymalna wynosząca 166 km/h mówią wiele o naturze japońskiego crossovera, chociaż Juke ma dwa oblicza.

W mieście Japończyk jest przyjemnie dynamiczny dzięki elastyczności zapewnianej przez jednostkę elektryczną. Do prędkości miejskich naprawdę trudno się do czegoś doczepić, ale poza terenem zabudowanym wygląda to już zdecydowanie gorzej. Wyprzedzanie na drogach krajowych wymaga pewnego planowania a powyżej prędkości 100 km/h układowi napędowemu wyraźnie brakuje werwy. Tyle, iż to auto stricte do miasta i tego też można było się spodziewać. Jeżdżąc głównie w mieście hybrydowy Juke spisuje się bez zarzutu a w trasie trzeba po prostu mieć na uwadze jego ograniczenia. Przy wyższych prędkościach napęd pochodzi głównie ze strony wolnossącego benzyniaka.

Zdecydowanie większym problemem niż osiągi jest specyficzne działanie układ hybrydowego. Nissan Juke zawsze uruchamia się na elektryku a w trakcie miejskiej jazdy zwykle porusza się w trybie elektrycznym, natomiast silnik spalinowy dołącza się co jakiś czas, aby doładować baterię. Problem w tym, iż w takich momentach musi pracować on na dość wysokich obrotach przez co we wnętrzu robi się głośno. Częściowo wynika to z kiepskiego wyciszenia komory silnika a częściowo po prostu ze specyficznej konstrukcji.

Do tego ciężko „wyczuć” działanie układu hybrydowego. W typowych hybrydach poruszamy się na prądzie dopóki w bateriach jest energia, natomiast tutaj o wszystkim decyduje elektronika. Możemy mieć wysoki stan naładowania baterii a komputer i tak uzna, iż trzeba ją doładować i uruchomi silnik spalinowy. Jest to trochę dziwne i na pewno wymaga przyzwyczajenia. Różnie bywa też z płynnością działania układu hybrydowego, któremu zdarzają się szarpnięcia i momenty niezdecydowania.

Nissan korzysta z podobnego rozwiązania co Renault, jednak mamy wrażenie, iż Francuzi korzystają z innego oprogramowania, bo w Renault Espace E-Tech, Renault Captur E-Tech czy Renault Clio E-Tech działa to płynniej.

Multum asystentów i tryb e-Pedal

Nissana Juke wyposażono w tryby jazdy (Eco, Normal, Sport) oraz tryb EV, które naszym zdaniem są kompletnie zbędne. Zdecydowanie ciekawszym i bardziej funkcjonalnym rozwiązaniem jest e-Pedal, czyli tryb jazdy jednym pedałem, który umożliwia większe wykorzystanie rekuperacji. To rozwiązanie znane z samochodów elektrycznych oraz konstrukcji wyposażonych w system e-Power. Do zatrzymania samochodu i tak niezbędne jest naciśnięcie hamulca, bo system zmniejszy prędkość jedynie do około 5 km/h.

Poza tym nasza testówka została wyposażona w cały wachlarz systemów a zatem mamy tutaj inteligentnego asystenta utrzymania pasa ruchu z funkcją jazdy w korku, system kamer 360°, system ostrzegania i interwencji w przypadku wykrycia pojazdu w martwym polu czy adaptacyjny tempomat. Jedyne zastrzeżenia możemy mieć do systemu utrzymującego odległość od poprzedzającego pojazdu, który zachowuje duży odstęp w efekcie czego inni kierowcy non stop wjeżdżali przed nas. Reszta systemów działała dokładnie tak jak powinna.

Istotną zmianą jest zdecydowanie lepsza jakość kamery cofania, która wynosi w tej chwili 1,3 megapiksela. To czterokrotnie więcej niż w modelu przedliftowym, więc różnica jest znacząca.

Nieco zbyt twardo

Do spokojnego charakteru Juke nie pasuje zbyt twarde zawieszenie. Z pewnością w pewnym stopniu to „zasługa” 19-sto calowy obręczy, które mają wpływ na komfort wybierania nierówności, ale mamy wrażenie, iż choćby mniejsze felgi kilka by tutaj poprawiły. Zawieszenie w hybrydzie zostało zestrojone nieco zbyt sztywno i gdybyśmy mogli wybrać tutaj mocniejszy układ napędowy to wtedy japoński crossover mógłby być naprawdę ciekawą propozycją dla kierowców oczekujących nieco bardziej sportowych wrażeń. Tyle, iż takiej możliwości póki co nie ma. A szkoda.

W zakrętach Nissan Juke radzi sobie naprawdę fajnie. Tym bardziej, iż mamy tutaj precyzyjny układ kierowniczy, który chętnie reaguje na polecenia i daje sporo informacji zwrotnych. Tyle, iż po miejskim crossoverze oczekiwalibyśmy nieco więcej komfortu. jeżeli komuś taka charakterystyka odpowiada to na pewno będzie zadowolony.

Jest naprawdę oszczędnie

Hybrydowy Juke nie jest najbardziej dynamiczny, ale jeżeli nauczycie się nim jeździć to okazuje się bardzo oszczędny. W mieście bez problemów uzyskiwaliśmy zużycie paliwa w okolicach 5,2 – 5,5 litra, natomiast średnie spalanie z kilkudniowego odcinka pomiarowego wyniosło równe 6 litrów. Porównaliśmy to z wynikami uzyskiwanymi w trakcie testu modelu przedliftowego i okazało się, iż były one niemal dokładnie takie same.

Przy prędkości 100 km/h zużycie paliwa wynosi około 6 litrów, przy prędkości 120 km/h będzie to około 7 litrów, natomiast przy 140 km/h wzrośnie do około 8,5 litra. Zbiornik paliwa ma 46 litrów.

Ile kosztuje Nissan Juke 2024?

Obecnie obowiązuje cennik promocyjny, ale nie wiemy jak długo będzie aktualny, więc tradycyjnie podamy ceny katalogowe a w nawiasach dodamy ceny promocyjne.

Za najtańszego Nissana Juke DIG-T 114 KM 6MT Acenta trzeba w tej chwili zapłacić 107 900 złotych (94 900 złotych) a jeżeli wolelibyście odmianę z siedmiostopniowym automatem DCT to trzeba dorzucić 8 000 złotych. Hybryda to już zdecydowanie większy wydatek. Taki wariant wyceniono na 131 000 złotych (118 000 złotych). Prezentowany Nissan Juke to topowa wersja wyposażenia N-Sport, która rozpoczyna się od 140 790 złotych (127 790 złotych) za bazową odmianę DIG-T 114 KM 6MT. Zdecydowanie droższa jest hybryda, która kosztuje co najmniej 163 900 złotych (150 990 złotych).

Rozpiętość w cenach jest całkiem spora, ale to dlatego, iż Nissan daje klientom duży wybór. Wielu producentów ogranicza wybór a tutaj mamy aż 5 wersji wyposażenia a także trzy układy napędowe. I bynajmniej bazowy poziom wyposażenia nie oznacza, iż jest to odmiana, którą od razu trzeba pominąć.

W wersji Acenta dostajemy m.in.: tempomat z ogranicznikiem prędkości, system ostrzegania o ruchu poprzecznym w trakcie cofania, system multimedialny z 12,3-calowym ekranem, 17-sto calowe obręcze kół, wielofunkcyjną kierownicę, świata przednie LED, manualną klimatyzację, elektrycznie sterowane lusterka czy 7” wyświetlacz kierowcy. Biedy nie ma. Dorzucacie 3 000 złotych na żółty lakier, 2 500 złotych na Pakiet Comfort (automatyczna klimatyzacja, podgrzewane przednie fotele, czujnik deszczu oraz podgrzewane lusterka) i macie wszystko czego potrzebujecie. Oczywiście fajnie byłoby dorzucić przekładnię automatyczną, ale choćby jeżeli dodamy do tego 8 000 złotych to za fajnie skonfigurowanego Juke zapłacimy poniżej 110 tysięcy złotych.

Możliwości personalizacji są rozbudowane, więc nietrudno dobić do nieracjonalnych kwot. Zresztą prezentowany Nissan Juke Hybrid 143 KM N-Sport to wersja rozpoczynająca się od 163 990 złotych (150 990 złotych). Oczywiście to już egzemplarz niemal wszystkomający. Poza tym co dostajemy w wersji Acenta, mamy tutaj m.in.: przednie i tylne czujniki parkowania, system bezkluczykowy, nawigację, bezprzewodową ładowarkę, system audio Bose, 19-sto calowe obręcze kół, podgrzewane przednie fotele, podgrzewaną kierownicę, podgrzewaną przednią szybę, fotochromatyczne lusterko wsteczne, czujnik deszczu, automatyczną klimatyzację, elektrycznie regulowane i podgrzewane lusterka, tapicerkę ze skóry ekologicznej, cyfrowe zegary 12,3” czy sportowe fotele Monoform.

Jak Nissan Juke wypada na tle konkurencji? Bazowe Renault Captur TCe 90 Evolution kosztuje 88 900 złotych, ale wersja full hybrid E-Tech 145 dostępna jest wyłącznie w topowej odmianie esprit Alpine i wiąże się z wydatkiem 131 800 złotych. Ford Puma 1.0 EcoBoost Hybrid 125 KM M6 Titanium wyceniono na 110 300 złotych, ale Puma dostępna jest wyłącznie z miękką hybrydą.

Nissan Juke 2024 Hybrid 143 KM N-Sport – naszym zdaniem

Lifting przywrócił żółty kolor nadwozia i wprowadził nieco świeżości do wnętrza japońskiego crossovera, jednak pod względem designu i układów napędowych jest to dokładnie ten sam Nissan Juke. Oczywiście nowe multimedia, fantastyczne fotele oraz pozostałe drobne zmiany pozytywnie wpłynęły na atrakcyjność Juke. Robotę robi opcjonalny żółty lakier nadwozia, za pomocą którego Juke znowu wyróżnia się na ulicach. To wciąż interesująca propozycja w segmencie miejskich crossoverów.

Tylko może niekoniecznie w wydaniu hybrydowym. Co prawda Nissan Juke Hybrid jest bardzo oszczędny a dynamika w warunkach miejskich nie pozostawia wiele do życzenia, ale sposób działania układu hybrydowego jest specyficzny i wymaga przyzwyczajenia. Szkoda, iż przy okazji liftingu niczego nie poprawiono, bo mamy wrażenie, iż samo lepsze wyciszenie komory silnika dałoby pozytywny efekt. A może po prostu za dużo myślimy nad jej działaniem? Pewnie większość użytkowników zupełnie nie zwróci na to uwagi a ważniejszy będzie efekt, czyli niewielkie spalanie.

Alternatywą dla hybrydy jest turbodoładowany benzyniak 1.0 DIG-T, który oferuje podobne osiągi przy nieco wyższym zużyciu paliwa i jest o kilkanaście tysięcy złotych tańszy.

Nissan Juke 2024 Hybrid 143 KM N-Sport – dane techniczne
Silnik benzynowy
Silnik: benzynowy, wolnossący, pojemność 1598 ccm
Maksymalna moc: 94 KM przy 5.600 obr./min
Maksymalny moment obrotowy: 148 Nm przy 3.600 obr./min
Silnik elektryczny
Maksymalna moc: 49 KM
Maksymalny moment obrotowy: 205 Nm
Układ hybrydowy
Maksymalna moc: 143 KM
Maksymalny moment obrotowy: 205 Nm
Skrzynia biegów i napęd: automatyczna, Smart Multi Model, napęd na przednie koła
Przyspieszenie 0 – 100 km/h: 10,1 s
Prędkość maksymalna: 166 km/h
Średnie spalanie: 4,8 – 4,9 l/100 km
Pojemność zbiornika paliwa: 46 l
Wymiary (dł./wys./szer.): 4210/1595/1800 mm
Pojemność bagażnika: 354 l

Cennik

Nissan Juke 2024 Nissan Juke 2024 – cennik promocyjny
Wersja Acenta N-Connecta Tekna N-Design N-Sport
DIG-T 114 KM 6MT 107 900 zł 115 400 zł 131 600 zł 138 790 zł 140 790 zł
DIG-T 114 KM 7DCT 115 900 zł 123 400 zł 139 600 zł 146 790 zł 148 790 zł
Hybrid 143 KM AMT 131 000 zł 138 600 zł 154 800 zł 161 990 zł 163 990 zł
Wersja Acenta N-Connecta Tekna N-Design N-Sport
DIG-T 114 KM 6MT 94 900 zł 102 400 zł 118 600 zł 125 790 zł 127 790 zł
DIG-T 114 KM 7DCT 102 900 zł 110 400 zł 126 600 zł 133 790 zł 135 790 zł
Hybrid 143 KM AMT 118 000 zł 125 600 zł 141 800 zł 148 990 zł 150 990 zł
Idź do oryginalnego materiału