Latający hotel. Tak wygląda wnętrze konkurenta Boeinga i Airbusa

konto.spidersweb.pl 6 godzin temu

Amerykańska firma Natilus Horizon chce zrewolucjonizować podróże lotnicze i pokonać duopol Boeinga i Airbusa. Właśnie zaprezentowała wnętrze nowego samolotu.

Wyobraźcie sobie samolot, który nie tylko spala o 25 proc. mniej paliwa niż Boeing 737 MAX czy Airbus A320neo, ale jednocześnie oferuje o 40 proc. więcej przestrzeni w kabinie, pozwalając liniom lotniczym dowolnie ją konfigurować: od luksusowych stref rodzinnych po miniaturowe biura do wideokonferencji. Tak właśnie prezentuje się Horizon, nowy projekt samolotu pasażerskiego od amerykańskiej firmy Natilus.

Ten wyjątkowy statek powietrzny nie tylko zapowiada rewolucję technologiczną, ale również diametralną zmianę w doświadczeniu pasażerskim. Natilus stawia na komfort, elastyczność i efektywność i wszystko wskazuje na to, iż konkurencja z Europy i Seattle może mieć powody do obaw.

Nie wygląda jak typowy samolot i właśnie o to chodzi

Horizon już na pierwszy rzut oka wygląda inaczej. Wszystko dzięki zastosowaniu tzw. blended wing body, czyli konstrukcji, w której kadłub i skrzydła płynnie się łączą, tworząc jeden aerodynamiczny kształt.

Tak będzie wyglądać Nautilus Horizon

Konstrukcja takich samolotów nosi angielską nazwę „blended-wing-body” (BWB), co najkrócej można przetłumaczyć jako skrzydło zmieszane z kadłubem. To nowy rodzaj konstrukcji samolotu, który łączy skrzydła i kadłub w jeden, opływowy kształt.

Tradycyjne samoloty składają się z oddzielnych części: kadłuba i skrzydeł, które są połączone w środku. W przypadku blended-wing-body kadłub przechodzi płynnie w skrzydła, co przypomina latające skrzydło.

To rozwiązanie znane z futurystycznych konceptów NASA czy wojskowych dronów, teraz trafiło do pasażerskiej awiacji. Dzięki niemu Horizon ma zużywać aż o 25 proc. mniej paliwa niż porównywalne wąskokadłubowe odrzutowce i oferować koszty operacyjne niższe choćby o połowę.

Koncepcja wnętrza samolotu Nautilus Horizon.

Przy rozpiętości skrzydeł zbliżonej do Airbusa A321 (czyli ok. 36 m), Horizon może zabrać na pokład choćby 200 pasażerów. To czyni go poważnym rywalem dla 737 MAX i A320neo, dwóch najpopularniejszych samolotów krótkiego i średniego zasięgu na świecie. Ale to nie liczba foteli robi tu największe wrażenie.

Więcej miejsca, większe fotele i podłokietniki na dwa łokcie

Tradycyjna konstrukcja samolotów pasażerskich wymusza kompromisy: im więcej miejsc, tym ciaśniej. Horizon zrywa z tym schematem. Dzięki swojej szerokiej, hybrydowej bryle, oferuje aż 40 proc. więcej przestrzeni użytkowej w kabinie niż konkurenci.

Koncepcja wnętrza samolotu Nautilus Horizon.

Co to oznacza w praktyce? Większe, wygodniejsze fotele, szerokie podłokietniki (tak, naprawdę szerokie na dwa łokcie), a także większą elastyczność w aranżacji wnętrza.

Natilus zlecił projekt kabiny renomowanemu studiu ACLA z Los Angeles. Efekt? Kabina nie przypomina latającej puszki, a raczej nowoczesną, komfortową przestrzeń, którą linie lotnicze mogą dostosować do swoich potrzeb.

Koncepcja wnętrza samolotu Nautilus Horizon.

W planowanej wersji Horizon znajdzie się 9 rzędów klasy ekonomicznej (z klasycznym odstępem 78 cm), 5 rzędów klasy pierwszej (96 cm), a w centrum kabiny – opcjonalnie – cztery „klubowe” układy rodzinne lub fotele klasy premium z odstępem 86 cm.

Lecisz i pracujesz

Prawdziwą ciekawostką jest jednak tył samolotu, gdzie znajdą się kabiny do wideokonferencji. Trzy miniaturowe, dźwiękoszczelne pomieszczenia z ekranami i stołami, które można zarezerwować na czas lotu, by poprowadzić spotkanie na Zoomie lub Teams, choćby podczas rejsu nad Atlantykiem.

Koncepcja wnętrza samolotu Nautilus Horizon.

Takie rozwiązanie już wzbudziło zainteresowanie linii lotniczych, które widzą w tym szansę na dodatkowe źródło dochodu i przyciągnięcie klientów biznesowych.

Natilus tłumaczy, iż przyszłość lotnictwa to nie tylko oszczędności paliwa i niższe emisje CO2 (choć i one są tu imponujące), ale przede wszystkim zupełnie nowe podejście do latania. Horizon ma być odpowiedzią na rosnące oczekiwania podróżnych: więcej przestrzeni, większa prywatność, więcej opcji.

Ale jest też haczyk, bo w większości miejsc… nie będzie okien

Rozmyty płat nośny to aerodynamiczna bajka dla inżynierów, ale niekoniecznie dla pasażerów, którzy lubią podziwiać widoki za oknem. W Horizon okna znajdą się wyłącznie w pierwszych pięciu rzędach klasy pierwszej.

Reszta pasażerów będzie zdana na technologię. Natilus planuje bowiem wprowadzić zaawansowany system oświetlenia i ekranów pokładowych, które będą symulować widok za oknem: wschód słońca, błękit nieba, lądowanie, a może choćby zorza polarna. Wszystko, by zrekompensować brak naturalnego światła i widoku.

To śmiały pomysł, ale pasujący do ogólnej koncepcji: Horizon to nie kolejny samolot z katalogu, tylko nowy sposób myślenia o locie. Trochę jak Tesla w świecie motoryzacji, budząca kontrowersje, ale jednocześnie przyciągająca wzrok i uwagę rynku.

Więcej na Spider’s Web:

Kiedy polecimy Horizonem? I czy to w ogóle wypali?

Natilus zaprezentował projekt Horizon 24 października 2024 r. i na razie mówimy o koncepcji, choć bardzo zaawansowanej. Firma planuje zbudować demonstrator technologiczny i rozpocząć testy już w nadchodzących latach.

W tle realizowane są rozmowy z przewoźnikami, którzy coraz śmielej spoglądają na alternatywy dla klasycznych Boeingów i Airbusów, szczególnie w kontekście wzrastających cen paliwa i presji na redukcję emisji.

Czy Horizon naprawdę zamiesza w lotnictwie komercyjnym? Trudno dziś przesądzać. Ale jedno jest pewne. Ten projekt pokazuje, iż przyszłość podróży lotniczych może wyglądać zupełnie inaczej niż to, do czego się przyzwyczailiśmy. Więcej przestrzeni, mniej hałasu, elastyczne wnętrza i co najważniejsze, niższe koszty. jeżeli Horizon wzleci, może na dobre zmienić to, jak latamy.

Idź do oryginalnego materiału