Tesla postanowiła w dosyć nietypowy sposób zareagować na krytykę społeczności. Do internetowego sklepu zawitał bowiem zestaw retro obejmujący tradycyjną dźwignię kierunkowskazów. Udogodnienie wyceniono natomiast na zawrotną sumę kilkuset dolarów. Zamożni kierowcy mogą jednak dzięki temu zrezygnować z niezbyt intuicyjnego sposobu na wskazywanie kierunku jazdy. Spodziewacie się pewnie jak nowość przyjęli entuzjaści motoryzacji. Podpowiedź: niekoniecznie pozytywnie.
Tesla określa standardowy przełącznik kierunkowskazów mianem retro – zaskoczeni?
Jeśli interesujecie się losami amerykańskiego producenta, to prawdopodobnie kojarzycie zeszłoroczną premierę Tesla Model 3. Wprowadzono tam szereg naprawdę ciekawych usprawnień, ale przy okazji wkurzono znaczą część konsumentów. Samochód pozbawiono bowiem standardowej dźwigni kierunkowskazów. Jej rolę przejęły dwa przyciski znajdujące się po lewej stronie kierownicy. Akcję można także wykonać z poziomu dotykowego wyświetlacza.
Osoby będące posiadaczami tego okrojonego auta otrzymały właśnie niespodziankę od producenta. Usuniętą manetkę można sobie teraz przywrócić, ale oczywiście nie za darmo. Internetowy sklep wyposażony został w fizyczną dźwignię, którą wyceniono na… 595 dolarów, czyli mniej więcej 2200 złotych. Europejscy kierowcy nie mają jednak powodów do obaw, bowiem ze względu na regulacje prawne ten kontrowersyjny zabieg nie dotarł do m.in. Polski.

Warto jednak zaznaczyć, iż proponowany zestaw (Model 3 Turn Signal Stalk Retrofit) nie obejmuje wyłącznie dźwigni kierunkowskazów. Mowa również o kierownicy z miejscem na fizyczną manetkę, a także moduł kolumny kierownicy i usługę serwisową. Tak wysoki koszt staje się zatem nieco bardziej uzasadniony, choć wciąż sam fakt istnienia takiej opcji jest dość absurdalny.
Amerykański producent mierzy się z ogromnymi problemami, czy da radę?
Tego typu akcja prezentuje się na papierze dosyć zabawnie, ale rzeczywistość nie jest dla firmy Tesla zbyt przyjemna. Wystarczy zresztą spojrzeć na likwidację ulgi federalnej w Stanach Zjednoczonych, co poskutkowało podwyżką cen choćby tych najtańszych modeli samochodów. Niezbyt ciepło przyjęto zatem debiut najnowszych aut w postaci Model Y Standard oraz Model 3 Standard.
Tesla zachwala je jako najbardziej przystępne finansowo pojazdy, ale praktyka prezentuje się zupełnie inaczej. Postanowiono wyłącznie uprościć i odchudzić (brak niektórych głośników, wielu elementów oświetlenia czy tylnych ekranów) dotychczas dostępne modele, a przy okazji wypuścić je na rynek w zawyżonych cenach. Samochody ponadto drożeją praktycznie tydzień po tygodniu, co prawdopodobnie nie zachęca amerykańskich klientów.
Jeśli zaś chodzi o polski rynek, to na oficjalnej stronie producenta możemy złożyć zamówienie na Model 3 oraz Model Y – każde z tych aut w podstawowym wariancie kosztuje tyle samo, bo 184990 zł. Więcej oczywiście należy dopłacić za dodatkowe udogodnienia czy napęd na wszystkie koła.
Źródło: Tesla, Electrek / Zdjęcie otwierające: Tesla