
Międzynarodowy Salon Lotniczy Paris Air Show 2025 przyniósł kilka spektakularnych premier, ale to, co zaprezentował koncern MBDA, może realnie zmienić układ sił w przyszłych konfliktach zbrojnych. Po raz pierwszy publicznie pokazano dwa zupełnie nowe systemy uzbrojenia, które mają stać się filarem europejskich zdolności ofensywnych – pociski manewrujące nowej generacji TP15 i RJ10.
Opracowywane wspólnie przez Francję, Wielką Brytanię i Włochy, mają przełamywać najbardziej zaawansowaną obronę i zapewniać przewagę w uderzeniach dalekiego zasięgu.
TP15 – cichy zabójca z dużej odległości
TP15 to pocisk manewrujący, który stawia na precyzję, niewidzialność i zasięg. To broń o poddźwiękowej prędkości, ale za to trudna do wykrycia i zaprojektowana z myślą o penetrowaniu silnie bronionych obszarów. Mówimy tu o uderzeniach na głęboko położone cele – centra dowodzenia, bazy lotnicze czy węzły infrastruktury krytycznej – a wszystko to bez wzbudzania alarmu w radarach przeciwnika.
Silnik TP15 to efekt współpracy dwóch gigantów: brytyjskiego Rolls-Royce i francuskiego Safran. Ten zaawansowany turboodrzutowiec umożliwia długotrwały lot na niskim pułapie, omijanie radarów i działanie choćby w środowisku pełnym zakłóceń elektromagnetycznych.
A to nie wszystko – TP15 otrzyma nowoczesną głowicę naprowadzającą na podczerwień, dzięki której będzie w stanie razić cele z dużą precyzją, choćby gdy inne systemy zawodzą.
Zasięg? Oficjalne dane nie zostały jeszcze ujawnione, ale z dostępnych informacji wynika, iż TP15 ma osiągać odległości rzędu ponad 1000 km. To wystarczająco dużo, by zagrozić strategicznym celom bez potrzeby zbliżania się do linii frontu. Gotowość operacyjną pocisk ma osiągnąć w okolicach 2028 r. – to niedługo w skali wieloletnich programów zbrojeniowych.
RJ10 – prędkość, która przebija obronę
Z kolei RJ10 to zupełnie inna filozofia ataku. Tu nie chodzi o skradanie się pod radarem, ale o brutalną siłę i szybkość. Napędzany silnikiem strumieniowym na paliwo stałe, opracowanym przez niemiecką firmę Bayern-Chemie, RJ10 jest pociskiem naddźwiękowym o jego prędkości dochodzącej do ponad Mach 3 (ponad 3600 km/h).
RJ10 powstał z myślą o przełamywaniu złożonych systemów obrony przeciwlotniczej, takich jak rosyjski S-400 czy jego przyszły następca. Wysoka prędkość i zdolność do manewrów przy dużych przeciążeniach sprawiają, iż trafienie go jest ekstremalnie trudne – a gdy dodać do tego nowoczesną głowicę radiolokacyjną, odporną na zakłócenia i zdolną wykrywać cele z dużych odległości, mamy broń idealną do zwalczania celów morskich, w tym dużych okrętów wojennych.
RJ10 ma dołączyć do arsenału nieco później – przewidywany termin gotowości to 2034 r. To przez cały czas szybciej niż większość amerykańskich projektów tego typu. W międzyczasie MBDA ma zyskać nie tylko dane z testów, ale też realne doświadczenia operacyjne z wykorzystaniem jego starszych systemów, jak SCALP-EG czy Exocet.
Więcej na Spider’s Web:
Wspólny europejski program FC/ASW
Oba pociski – TP15 i RJ10 – są elementem jednego większego projektu: FC/ASW (Future Cruise/Anti-Ship Weapon). To wspólna inicjatywa Francji i Wielkiej Brytanii, która wystartowała w 2017 r. jako odpowiedź na rosnące zagrożenia ze strony przeciwników dysponujących zaawansowaną, warstwową obroną powietrzną.
Do projektu niedawno dołączyły również Włochy, a w tej chwili nad jego realizacją pracuje ponad 750 inżynierów i ekspertów. To dowód na to, iż Europa poważnie myśli o niezależności strategicznej.
Celem programu FC/ASW nie jest stworzenie jednej „złotej” rakiety, ale systemu wzajemnie uzupełniających się zdolności – poddźwiękowego TP15 do ataków na cele lądowe i hipersonicznego RJ10 do działań przeciwokrętowych i przełamywania obrony. MBDA deklaruje, iż oba systemy będą zdolne do integracji z różnymi platformami – od samolotów myśliwskich nowej generacji, przez fregaty, po wyrzutnie lądowe.
Europa musi mieć niezależność
W dobie gwałtownego wzrostu napięć międzynarodowych i coraz większego znaczenia odstraszania na dużą odległość Europa musi mieć własne, niezależne środki rażenia.
TP15 i RJ10 to nie tylko kolejne pociski – to sygnał, iż europejskie państwa traktują bezpieczeństwo wspólnie i poważnie. Zamiast polegać wyłącznie na systemach amerykańskich, takich jak JASSM-ER czy Tomahawk, Unia Europejska zaczyna budować własną zdolność do uderzeń precyzyjnych, a MBDA ma w tym procesie odegrać kluczową rolę.
Dla przeciętnego czytelnika może to brzmieć jak techniczny żargon, ale warto zrozumieć: mówimy tu o broni, która może zdecydować o wyniku konfliktu, zanim ten w ogóle się zacznie. Nowoczesne pociski manewrujące to dziś nie tylko narzędzie wojny – to narzędzie polityki, odstraszania i siły geostrategicznej.
W 2025 r. MBDA dała Europie coś więcej niż nowe modele broni – dała obietnicę, iż nie będzie biernym graczem na globalnej szachownicy. I iż gdy przyjdzie potrzeba, będzie miała czym odpowiedzieć.